Przysiadł obok mnie, mówiąc:
- Pięknie tutaj, prawda?
Nie miałam ochoty mu odpowiedzieć. Jednak brakowało mi rozmowy z kimś obcym, kto mnie nie oceni, tylko po prostu wysłucha, nawet jeśli nie obchodzą go moje słowa.
- Tak, to jedyne miejsce gdzie się relaksuję. - odrzekłam.
- Cieszę się, że mogę wystąpić w Kalifornii. Od dziecka marzyłem aby tutaj się znaleźć. - uśmiechnięty, uniósł wzrok na mnie, i nagle zrozumiałam kim jest.
- Czy moje oczy dobrze widzą? Justin Bieber...? - palnęłam głupio.
- W własnej osobie. - roześmiał się, po czym dodał - A ty jak masz na imię?
- Amy. - uśmiechnęłam się sztucznie, starając nie ukazywać emocji.
- Chyba nie należysz do grona moich fanek? - zauważyłam w jego oczach ulgę, gdy to mówił.
- Nie, po za tym przez długi okres czasu nie słuchałam muzyki. Szczerze nawet nie wiedziałam, że będziesz tutaj koncertował. - wypaliłam.
- Przynajmniej ktoś nie interesuje się moim życiem. - powiedział żartobliwie, dodając - Skoro nie słuchałaś muzyki, to powinnaś nadrobić. Zapraszam ciebie pod samą scenę, za jakieś dwie godziny. - wysunął z kieszeni spodni, złoty bilet, dla VIP'ÓW, po czym podał mi go.
- Dziękuję, skorzystam. - szczerze ucieszyłam się, mając nadzieję na poprawę dzisiejszego dnia.
- W takim razie do zobaczenia. Muszę iść na próbę. - wstał, po chwili dodał rozglądając się za siebie - Widzę, że fanki już nadchodzą. - posłał mi uśmiech, i poszedł w swoją stronę.
Wiedząc, że zostało wiele czasu do wydarzenia, wróciłam do domu.
Gdy weszłam do środka, nie było w nim nikogo. Udałam się na górę, ku swojemu pokojowi. Uchyliłam drzwi, zauważyłam kartkę na łóżku. Wzięłam ją w dłoń, po czym zaczęłam czytać...
"Amy przepraszam ciebie za dzisiejsze, troszkę się rozpędziłem. Proszę wybacz mi, jesteś dla mnie wszystkim. Kocham Cię. Louis."
Nagle ogarnęły mną mieszane uczucia, z jednej strony byłam nadal wściekła, a z drugiej zrobiło mi się go żal... bo chyba rzeczywiście zależało mu na mnie.
Po chwili namysłu, przypomniałam sobie o koncercie. Wyciągnęłam z szafy nowe, jasne dżinsy, i czarną koszulkę z krótkimi rękawami, po czym przebrałam się w nie, na koniec zakładając różowe vansy. Postawiłam na wygodę.Gotowa wyszłam z domu, i ruszyłam w kierunku plaży. Parę minut później byłam na miejscu. Zjawiło się tysiące ludzi, ciężko było się przemieszczać pomiędzy nimi. Stanęłam przed bramką w której ochrona sprawdzała bilety, gdy pokazałam swój (VIP) od razu zaprowadzono mnie pod samą scenę. Pośród tego tłumu napalonych fanek przez chwilę myślałam, że zaraz wyprują mi flaki. Jednak głos Justina, który właśnie się ukazał temu zapobiegł. Gdy zaczął śpiewać wszystkie umilkły, wsłuchując się w niego. Szczerze, mnie również przypadły do gustu jego piosenki... Posiadały w sobie melodię, i tekst, który przemawiał wyobraźni. W czasie gdy nasłuchiwałam i jednocześnie oglądałam ruchy taneczne piosenkarza wraz z ekipą, zaczęłam pogłębiać w myślach. Moją głowę omotały głosy...
... - Chcecie trochę amfy?
- Tak...kochanie, tylko troszeczkę.
- Nie ma nic za darmo! - odezwał się kolejny.
- Czego chcesz?
- One dwie... Niech jadą z nami. Sami nie ruszamy się po nią.
- Ale zaraz... dokąd chcecie nas zabrać?
- W lesie zakopaliśmy skrzynkę. Jest tam pełno. Dostaniecie całą.
- Tak po prostu całą?
- Oczywiście, kociaku.
- Nie odzywaj się tak do niej! Nie zapominaj, że ona... jest ze mną.
- Dobra, nie pieprz za dużo, nic ci jej przecież nie zrobią! Pojedziemy we dwie z nimi.
- Zaczekajcie, jadę z wami!
- Samochód jest pięcioosobowy, nie zmieścimy się...
- Jeden krok i nic nie dostaniesz. Nasza amfa, nasze zasady. Pierdol się!
- ...
Tylko te wypowiedzi pojawiły się w mym umyśle, zero jakichkolwiek twarzy, scen. Wszystko jak przez mgłę.
Nagle z mych rozmyśleń zbudził mnie reflektor światła, który centralnie wskazywał na moją osobę. Chwilę potem pojawiły się gromkie oklaski, i wiwaty, wykrzykiwano moje imię. Zdziwiona całą sytuacją, nie wiedziałam co mam robić. Tak się zamyśliłam, że kompletnie byłam wyłączona z teraźniejszości.
Nieoczekiwanie odezwał się Justin do mikrofonu...
- Amy, mogłabyś wejść na scenę? Tam są schodki... - odrzekł do mnie, po czym wskazał na przejście dzięki któremu dotrę do niego.
Osłupiona tym wszystkim, poruszałam się jak posąg, dzięki fankom, które dłońmi kierowały mną w jego stronę. Gdy już udało mi się zawitać na wskazanym miejscu, chłopak poprosił mnie abym usiadła na fotelu, znajdującym się na scenie. Tak też zrobiłam. Następnie zaczął śpiewać "dla mnie" piosenkę, uśmiechając się w moją stronę. Siedząc tam, przed wszystkimi czułam się wyróżniona, a jednocześnie zawstydzona całą sytuacją. Nie byłam jego fanką, a jednak wybrał mnie. Przecież tyle ślicznych dziewczyn oddałoby cokolwiek aby znaleźć się tam gdzie ja. To było takie nierealne... pomimo tego prawdziwe. Oczarowywał mnie tak dwie piosenki, po czym zakończył koncert, żegnając się z publicznością. Chwycił za dłoń, i poszedł wraz ze mną do pomieszczanie w którym przygotowywał się do występu. Umieszczono w nim ściany koloru krwistej czerwieni, wypolerowaną podłogę, wieszaki z ubraniami, i dwie czarne toaletki, które rozjaśniały zapalone światełka wokół ich luster. Cały ten pokój wyglądał dokładnie jak w filmach. Chłopak usiadł przy jednej z toaletek, i spojrzał na mnie, po czym powiedział...
- Nie zdążyliśmy się jeszcze poznać, a szczerze zainteresowałaś mnie, gdy wspólnie byliśmy na plaży.
Zdziwiłam się, że tak po prostu mi to wyznał.
- Proszę ciebie, przecież masz rzeszę fanek, i akurat ja? - głupio odpowiedziałam, siadając na drugim krześle.
- Właśnie, przy nich nie potrafię być sobą, muszę grać ich idealnego idola. Na to w końcu liczą. Taka moja rola. - mówiąc to, roześmiał się.
- W pewnym sensie masz rację. Tak poza tym po co mnie tutaj przyprowadziłeś? - odrzekłam, śmiejąc się wraz z nim. Chociaż tak na prawdę nie uważałam, że to co mówimy jest zabawne.
- Aby zaproponować tobie wypad do kina, i restauracji. Dokładniej jutro, ponieważ kolejnego dnia muszę lecieć do Nowego Jorku. Dasz się namówić? - posłał mi swój uroczy uśmiech, odsłaniając tym samym perłowe zęby.
Nie miałam zbytnio ochoty teraz z nikim się umawiać. Pewnie odmówiłabym innemu chłopakowi, ale jemu nie potrafiłam. Pomyślałam sobie, że to może być mój nowy etap w życiu, spotykając się z nim zburzę "mur" dawnych przeżyć i zacznę normalnie funkcjonować, po za tym to może być pewne wyzwanie. Normalna, przeciętna dziewczyna, i wielki gwiazdor, który jest oblegany przez media. Dlatego też, odpowiedziałam..
- Dobrze, dlaczego nie... Spotkamy się na miejscu?
- Pozwól, że przyjadę po ciebie, po południu. Tylko podaj mi adres. - odrzekł, wyciągając z szuflady kartkę wraz z długopisem, i podał mi ją. Zapisałam na niej dane zamieszkania.
- W takim razie do jutra Justin... - wstałam z krzesła, i skierowałam się w stronę wyjścia.
- Cześć Amy! - krzyknął gdy zamykałam za sobą drzwi.
Chwilę później, byłam już poza tym całym zamieszaniem wokół sceny. Postanowiłam brzegiem oceanu wrócić do domu. Ściągnęłam tenisówki z stóp i ruszyłam. Woda była letnia, a fale przyjemnie masowały opuszki mych palców, chwilami czułam wbijające się w nie odłamki muszli lub kamyków. Bryza morska rozwiewała pasma moich włosów. Słońce pomału zachodziło. Przymknęłam powieki, i zaczęłam się delektować tym wszystkim, idąc dalej.
Nieoczekiwanie ktoś podbiegł do mnie od tyłu, i chwycił mej wąskiej talii. Zlękłam się, i szybko odwróciłam w tamtą stronę. To był Louis. Jego blond włosy, i niebieskie tęczówki idealnie komponowały się z błękitną koszulką. Poniżej miał spodnie opuszczone na tyle, że wystawał kawałek materiału białych bokserek. Spojrzał mi głęboko w oczy, trzymając mnie nadal, po czym powiedział...
- Amy, przeczytałaś kartkę?
- Tak, przeczytałam. - nie wiedziałam co mam zrobić, więc po prostu stałam, wpatrując się w niego.
- Wybaczysz mi? Naprawdę wiele dla mnie znaczysz. Po prostu długo ciebie nie było, i brakowało mi twojego uśmiechu, włosów, ślicznej buzi, i całej postawy. - ujął to tak, że aż zauroczyły mnie jego słowa.
- Dobrze, wybaczę. - odpowiedziałam. Chociaż w głębi duszy byłam nadal wściekła na niego, a oprócz tego na siebie, że uległam, kłamiąc. Nagle przypomniały mi się tamte głosy. Byłam pewna, że jeden z nich należał do Louisa. Całe te wydarzenie posiadało w sobie pewną tajemnicę...
- To cudownie, słonko. - mówiąc to, uniósł mnie w górę, trzymając dłońmi talii, i śmiejąc się, po chwili odstawił na piasek, dodając - Spotkamy się jutro? Mam dla ciebie niespodziankę.
- Nie za bardzo mi pasuje. Pojutrze? - odrzekłam, uśmiechając się do niego.
- Właśnie nie. Musimy spotkać się nazajutrz.
- Tylko, że mam już plany... - odpowiedziałam, mając na myśli spotkanie z Justinem. Nie chciałam mu tego powiedzieć, tym bardziej, że on mnie kochał. I sądził, że jesteśmy razem. Z resztą dziwnie się to wszystko ułożyło. Nic do niego nie czułam, i jednocześnie wolałabym na razie mu tego nie mówić.
- Czyli, że nie masz dla mnie czasu, pomimo, że tyle się nie widzieliśmy? - oburzył się, spuszczając dłonie z mej talii.
- Nie mam. Nie chce mi się gadać na ten temat. Skończmy już. - odpowiedziałam, chcąc wymigać się od rozmowy. On zawsze musiał postawić na swoim.
- Nie będę się narzucał. Jeszcze przyjdziesz do mnie... - powiedział, po czym musnął mój polik, odwrócił się i poszedł w swoją stronę.
Byłam szczęśliwa, że już go przy mnie nie ma, chociaż na moment...
W końcu dotarłam do domu. Zastałam w nim rodziców, siedzących na kanapie, w salonie, oglądali telewizję.
Przysiadłam się obok nich. Nagle zwrócili się do mnie...
- Amy, byłaś dzisiaj na koncercie, tego wykonawcy? - wskazali na ekran plazmy, gdzie pokazywano wiadomości dnia. Zaskoczona, zasłoniłam usta dłonią.
- ...tak - odpowiedziałam po dłuższym milczeniu.
Pojawił się film na którym Justin śpiewał mi, a ja siedziałam na fotelu, praktycznie to co działo się na scenie było ujęte.
- Nasza córcia, w telewizji? - powiedział tata, wspólnie śmiejąc się z mamą, która dodała - Widzę, że wracasz do formy.
- Tak jakby...troszkę głupio wyszło. - mówiąc to roześmiałam się.
Wzięłam z ławy skibkę, chleba przyrządzonego przez ojca,i udałam się do swojego pokoju jedząc go po drodze. Była już godzina dwudziesta czwarta, więc zrobiłam sobie gorącą kąpiel w łazience, po czym zanurzyłam się w wannie. Jakieś czterdzieści minut później wyszłam z niej, i wsunęłam na siebie piżamę w postaci krótkich, szarych, w białe kropeczki spodenek, i jasnej koszulki z delikatną kieszonką naszytą na wysokości prawej piersi. Gotowa położyłam się na łóżko, przykryta cienką pościelą w panterkę. Chwilę rozmyślałam cały dzisiejszy dzień, po czym zasnęłam...
---------------------------------------
Spóźniony prezent gwiazdkowy - nowy rozdział :)
Ps. w głosach, dialogu, który przypomniał się Amy zawarta jest poszlaka. Mam nadzieję, że ktoś ją dopatrzył.
Wesołych świąt!
Wiedziałam, wiedziała, wiedziałam! Jestem prawie pewna, że Louis był z nią tamtej nocy! Znaczy chyba, że źle odczytałam, ale kurde. Tak mi to przyszło do głowy:D. Justin słodko się zachował, ale że fanki od razu znały jej imię?:D. Hah, zdziwko:D. No, ale mniejsza z tym. Cieszę się, że już się poznali i umówili na randkę. Zastanawia mnie tylko ten obrazek z szablonu, bo tam Justin ma tatuaż na szyi. W opowiadaniu też? Ogólnie to rozdział bardzo mi się podoba, prezent się udał:) Czekam na kolejny i pozdrawiam. Wesołych świat i oczywiście szczęśliwego nowego roku:D.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział , urozmaicone słownicto tak dalej : *
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;d
Powiem krótko.. TWÓJ TALENT ZACHWYCA DZIEWCZYNO.! < 3
OdpowiedzUsuńProszę o więcej, bo na serio to co tworzysz jest przepiękne i wciągające *_*
Najlepszego na te Święta ; ***********
Pozdrawiam, Alexx.
Dziękuję! Śliczny komentarz :)))
UsuńNawzajem, najlepszego.
Pięknie! Ja chce wiedzieć dalej co będzie!
OdpowiedzUsuńsuper! dawaj kolejny!
OdpowiedzUsuńno dali, nie daj się prosić haha
OdpowiedzUsuńSuper blog. W sumie mój przy nim to porażka. Czekam na nn. ;*
OdpowiedzUsuńAwww, jestem oszołomiona! ♥
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest niesamowity!
Z niecierpliwością czekam na kolejne!
Dodaj szybko, proooszę! :3
Życzę Ci jeszcze większych sukcesów i standardowo WENY. ;)
Pozdrawiam i ściskam mocno! ♥
marrymeharrystyles.blogspot.com/
Świetny blog ;)) bardzo mi się podoba, masz talent do tego co robisz, oby tak dalej, czekam na nn, obserwuje i zapraszam do mnie :*
OdpowiedzUsuńhttp://seconddiffrentworld.blogspot.com/
aww, cudowny rozdział. naprawdę brakuje mi teraz słów, aby wyrazić mój podziw. to jak łączysz słowa, ten Twój styl pisania, naprawdę zazdroszczę Ci tego ; * do tego ta cała akcja, ten uroczy Justin i w ogóle Ci wszyscy bohaterowie tutaj, to trzeba mieć wspaniałą wyobraźnię, aby to wszystko stworzyć. teraz mogę czekać tylko niecierpliwie na kolejny rozdział ; )
OdpowiedzUsuńhttp://forgiveness-or-revenge.blogspot.com/
pozdrawiam i zapraszam również do mnie, pojawił się nowy rozdział : )
Hej. Pojawił się u mnie nowy(13) rozdział. Mam nadzieję, że wyrazisz opinię:)
OdpowiedzUsuńhttp://someone-between-us.blogspot.com
Fajny blog ; ) Będę tu często wpadać ; ) bo zapowiada się świetnie ; )
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do mnie http://my-life-is-also-your-life.blogspot.com/
liczę że wpadniesz i pozostawisz coś po sobie ; )
Pozdrawiam i życzę weny ; )
akcja z amfą... ciekawie, ciekawie, podoba mi sie tutaj i to jak piszesz. czekam z niecierpliwością na kolejny
OdpowiedzUsuńweny!
http://story-the-wanted.blogspot.com/
(spam)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na nowy rozdział na : http://meet-dreams.blogspot.com/ Życzę przyjemnego czytania. :) Pozdrawiam ;D