środa, 19 grudnia 2012
Rozdział 1. ,,Wspomnienia powracają"
Nagle poczułam ukłucie w ręce, jakby ktoś wbijał mi igłę w żyłę. Uchyliłam swe powieki. Nie myliłam się, pielęgniarka podłączała mnie pod kroplówkę. Poruszyłam lekko dłonią, po czym powiedziałam...
- Gdzie ja jestem?
- O boże, obudziła się! - kobieta krzyknęła, i wybiegła z sali.
Chwilę później wróciła wraz z lekarzem. Rozejrzałam się po pomieszczeniu w, którym się znajdowałam. Zrozumiałam, że jestem w szpitalu. Jednak nie wiedziałam po co, i dlaczego.
- Pamiętasz coś Amy? - zapytał mnie mężczyzna.
- Nie. Nic nie pamiętam. Dlaczego jestem tutaj? - Czułam wewnętrzny niepokój. W mych myślach był tylko "on".Po chwili lekarz wyszedł. Następnie drzwi się uchyliły,i ich próg przekroczyło dwoje ludzi.
- Kochanie! Jak się cieszę, że ciebie odzyskaliśmy. - kobieta zaczęła płakać ze szczęścia, objęła mnie delikatnie, po czym usiadła przy moim łóżku.
- Nareszcie! Amy, minęło sześć miesięcy. - mężczyzna również ucieszył się mym widokiem, tuląc mnie.
- Kim wy jesteście? Nic nie rozumiem, co ja tutaj robię? - bezradnie odpowiedziałam.
- Jak to? Nie pamiętasz nas? To my, twoi rodzice. - wspólnie powiedzieli.
Wrócił lekarz. Który wyjaśnił im, że moja pamięć może szwankować. Lecz w najbliższym czasie powinnam przypomnieć sobie niektóre wydarzenia. Tym bardziej, że śpiączka nie trwała długo. Przekazał również, aby pokazali mi nasze wspólne zdjęcia. I tak też zrobili.
- Widzisz? Byliśmy na wakacjach, w Turcji. To były niezapomniane chwile... Kochamy się, jesteśmy wspaniałą rodziną. - pokazując zdjęcia, opowiadali mi o wszystkim co się na nich znajdowało.
Przejrzałam fotografie, i zaczęło do mnie docierać, że ci ludzie znaczą dla mnie wiele.
- Już rozumiem...Czy wtedy była z nami Cortney? - wspomniałam o swojej przyjaciółce, gdy wszystko złożyło się w całość.
- Tak... - odpowiedziała mama, zostawiając ślad na mym czole po swojej szmince.
Chwilę później ojciec wyszedł. Widziałam przez szybę, że dzwonił do kogoś.
- Mamo, opowiedz mi jak się tutaj znalazłam. - dociekałam wyjaśnień.
- Skarbie...Nie jest to łatwe. Jednak powinnaś wiedzieć. - odgarnęła dłonią włosy z mego czoła - Było to podczas wakacji. Wracałaś samochodem do domu wraz z Cortney. Nie miałyście prawa jazdy, więc poprosiłyście poznanych tam kolegów o podwiezienie. Jednak oni nie mieli dobrych intencji. Chcieli was wywieźć do lasu i... - kobiecie zaczęły spływać łzy po policzkach - ...zgwałcić. Z tego co wiem dzięki śledztwie, i przesłuchaniom, powiedzieli wam o ich zamiarach w czasie jazdy, ponieważ sądzili, że nie jesteście w stanie uciec na pustkowiu. Z poszlak wynika, że coś musiało się stać w wyniku czego samochód zderzył się z nadjeżdżającym tirem z naprzeciwka. Jeden z chłopaków zginął na miejscu, a drugi popełnił samobójstwo dwa tygodnie później, po przesłuchaniu.
- Co stało się Cortney? - czułam, że wszystko co mówi mama jest prawdą. W moim sercu narastał ból.
- Przywieźli ją do szpitala, i starali się uratować. - odpowiedziała.
- Jak to starali się?! - usiadłam na łóżku, ugniatając w dłoniach pościel.
- Umarła. Przykro mi... - kobieta chciała mnie objąć, jednak ja odepchnęłam jej rękę na bok. Byłam wściekła.
- Nienawidzę tych potworów, przez których jej nie ma! - krzyknęłam, zanosząc się na płacz.
- Amy uspokój się. Jeszcze wszystko się ułoży. - starała mnie uspokoić.
- Ułoży? To tylko puste słowa. - opadłam na łóżko, obróciłam się na bok, a moje oczy napełniły się łzami.
Mama wyszła z sali. Chyba uznała, że potrzebuję czasu aby wszystko przemyśleć. Płacząc przypominały mi się spędzone chwile wraz z Cort. Czułam się wyczerpana. Zasnęłam.
Kilka godzin później uchyliły się drzwi.Do pokoju wszedł chłopak. Wysoki blondyn, z niebieskimi oczami. Uśmiechnął się gdy mnie ujrzał, i szybko usiadł obok, po czym oddał pocałunek na mych ustach. Nie wiedziałam jak mam się zachować, nie pamiętałam go. Zdziwiona byłam gdy nasze usta się złączyły. Jednak z bezradności pozwoliłam mu na to.
- Amy, czy ty wiesz ile ja na ciebie czekałem? - chwycił mnie za dłoń.
- Nie rozumiem. Kim ty jesteś dla mnie? - odpowiedziałam zakłopotana.
- "Tylko ty i ja" - zacytował - Jesteśmy parą. Kochamy się. - chciał mnie objąć gdy leżałam, ale dodałam...
- Zostaw mnie. Kompletnie sobie ciebie nie przypominam. Powinnam pamiętać chociaż coś na twój temat...jednak pustka. - wyraziłam niechęć do niego.
- Proszę ciebie, nie mów tak. Jeszcze wszystkie wspomnienia wrócą. Potrzeba dni, lub miesięcy, jak to lekarz powiedział. - wyciągnął z swej kieszeni srebrny naszyjnik z sercem, po czym wręczył mi go, wsuwając w mą dłoń.
- Jak masz na imię? - spojrzałam na łańcuszek, który spodobał mi się.
- Louis. - uśmiechnął się. Zauważyłam,że w jego oczach jest światełko nadziei.
- Przepraszam...ale nie mogę go przyjąć.Potrzebują czasu aby wszystko poskładać.
- Rozumiem. Przyjdę do ciebie jeszcze kochanie. Wpadnę jutro. - odpowiedział, po czym musnął mój policzek i wyszedł z pomieszczenia.
Zjawili się rodzice. Przynieśli mi wielką tacę z jedzeniem.
- Słonko, byliśmy w restauracji na dole. - powiedział tata, kładąc na mój stolik pożywienie.
- Dziękuję, ale nie jestem głodna. Nic nie przełknę.
- Musisz coś zjeść, jesteś strasznie chuda. - mama starała się mnie nakłonić.
- Jak nie chce niech nie je dzisiaj, z resztą i tak jest cały czas pod kroplówką. - zasugerował ojciec.
- Czy Louis, i ja byliśmy razem? - zapytałam znienacka.
- Tak, jesteście nadal. Musicie tylko odbudować wasze relacje. On jest wspaniałym chłopakiem. Daj mu szansę. - odpowiedziała mama.
- Dobrze. - Zgodziłam się, jednak w myślach miałam zarys mężczyzny z mojego snu. Wiedziałam, że to nie był Louis. Tamten dotyk był inny...delikatniejszy, spokojniejszy, jednym słowem idealny. Chciałam powrócić do niego, zostać przy nim i odciąć się od tego świata. Pomimo, że dopiero co się obudziłam. Nie zależało mi na niczym. Za dużo wszystkiego jak na jedną dobę.
- Kiedy mnie wypuszczą ze szpitala? - po chwili dodałam.
- Lekarz powiedział, że niedługo wrócisz do domu. Wszystko zależy od twojego stanu zdrowia. - odrzekł tata.
- Pozwólcie, że prześpię resztę tego dnia. Mam dosyć już.
- Oczywiście, skarbie. Już idziemy, musieliśmy się tobą nacieszyć. Przyjdziemy do ciebie jutro. - odpowiedzieli, po czym ucałowali mnie, i wyszli.
Myślałam nad tym czego się dowiedziałam, wypadkiem, przyjaciółką, Louis'em, i sensem tego.Wspomnienia zaczęły powracać. Poszłam spać w nadziei, że spotkam "Go" ponownie.
Niestety, tak się nie stało. Następnego ranka, do sali weszła pielęgniarka, która odłączyła mnie od kroplówki, budząc mnie tym. Podała śniadanie. Zjadłam połowę, po czym podziękowałam.
Gdy rozpoczęła się godzina odwiedzin, rodzice byli już na miejscu.
- Rozmawialiśmy dzisiaj z lekarzem. Jutro będziesz mogła wyjść z szpitala. - odrzekła mama, tuląc się do mnie, po czym dodała - Myśleliśmy nad tym abyś po powrocie urządziła jakąś mini imprezę dla przyjaciół.
- Nie mam ochoty. Nadal rozmyślam o Cortney. Po za tym, czy ja mam przyjaciół? - odpowiedziałam wkurzona.
- W szkole byłaś przewodniczącą, duszą towarzystwa.
- Ludzie się zmieniają. Ten wypadek, zostawił piętno w moim umyśle. Nie potrafię od taka wrócić do "dawnej mnie".
- Dajmy jej czasu kochanie - odezwał się ojciec do mamy.
Dyskutowaliśmy jeszcze jakieś dwie godziny, aż zjawił się Louis. Rodzice wyszli, zostawiając nas samych.
- Cześć Amy. - powitał mnie chłopak, wyciągając zza swoich pleców wielki bukiet czerwonych róż.
- Cześć. To dla mnie? - usiadłam po turecku na łóżku.
- Dla kogo innego, jak nie dla ciebie... - roześmiał się, po czym włożył go do wazonu, napełnionego wodą.
- Dziękuję, że się starasz. - dodałam.
- Gdybyś była mi obojętna, nawet bym tutaj nie przychodził. Lecz tak nie jest. - odrzekł, i usiadł obok mnie.
- Wiem już co nieco o nas. Wieczorem przypomniałam sobie kilka chwil spędzonych razem. To jak się poznaliśmy również.
- Cieszę się,że są jakieś postępy. - Naprawdę sprawiło mu to radość.
Milczałam, nie wiedząc o czym mamy rozmawiać. Czułam się obco przy nim. Dlatego on sam zaczął mówić...
- Dużo się działo gdy byłaś "nieobecna". W szkole tęsknią za tobą. Wybraną inną przewodniczącą.
- Mhm...Nie pamiętam osób z liceum. Nikogo poza tobą, i Cortney. - westchnęłam.
- Ach tak Cor... - chciał coś powiedzieć, jednak "ugryzł się" w język.
- Twoje epickie imprezy są zapamiętane do teraz. - roześmiał się, starając rozluźnić atmosferę.
- Wiem, że ona nie żyje. - odpowiedziałam na pierwsze jego zdanie, udając, że drugiego nie słyszałam.
- Przykro mi. Gdybym wtedy wiedział w jakim jesteście niebezpieczeństwie nie pozwoliłbym wam samym wrócić.
- Nie rozumiem. Wtedy byliśmy razem tam? - zapytałam zdziwiona.
- Tak. - przełknął ślinę, na jego twarzy pojawił się wyraz zakłopotania a zarazem strachu.- Myślałem, że pamiętasz. - dodał.
- Opowiedz mi dokładniej jak wszystko się potoczyło. - odrzekłam.
- Nie teraz. Przyjdzie na to czas. Nie chcę na razie ciebie obarczać tym. - zauważyłam, że coś ukrywa przede mną.
- Mam nadzieję, że wszystko mi wyjaśnisz. Nie lubię tajemnic.
- Bez obaw kochanie... - przysunął się do mnie, po czym chwycił dłonią za mój podbródek, chcąc pocałować usta. Jednak odwróciłam twarz w bok.
- O co chodzi? - zapytał, z grymasem.
- Mówisz mi, że jesteśmy wspaniałą parą, kochamy się i tak dalej. Ja nie czuję nic do ciebie. - powiedziałam prosto z mostu.
- Amy, teraz tak uważasz, ale zmieni się. Jeszcze uczucia powrócą.
- Mam taką nadzieję. Jutro wychodzę z szpitala. - zmieniłam temat.
- To świetnie. W takim razie odwiedzę cię w domu. - uśmiechnął się na samą myśl.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym czas odwiedzin się skończył. Pożegnaliśmy się.
Nazajutrz byłam już gotowa na powrót. Mama z tatą przyjechali po mnie. Wsiedliśmy w samochód, w którym jadąc wspominaliśmy wspólnie spędzone chwile.
Dotarliśmy na miejsce....
----------------------------------------------------------------------------
Jak mi wyszedł pierwszy rozdział? :) Proszę o komentarze, opinie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mmm.. fantastyczne.! : )
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze piszesz, oby takk dalej < 3
Czekam niecierpliwie na kolejny ; *******
http://xxstereoheartsxx.blogspot.com/
swietny rozdzial;) podoba mi sie i czekam na nn x fajnie piszesz i lubie wyglad bloga ;) zapraszam http://www.ifindyourlips.blogspot.com
OdpowiedzUsuńaww, świetne! podoba mi się dość duża ilość dialogów w rozdziale. styl pisania też jest niczego sobie, momentami naprawdę przeszły mnie ciarki po całym ciele ; D niecierpliwie czekam na kolejny rozdział. mam nadzieję, że się niedługo pojawi ; )
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ; D
Pojawi się, możliwe, że jutro :)
UsuńBardzo ciekawe masz talent do pisania :) Będe wpadała częściej
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog , pozdrawiam
OdpowiedzUsuńmmasz talent do pisania fajne
OdpowiedzUsuńHmm... Przeglądam sobie blogi, które czytam, wchodzę a twojego, a tu proszę... owy rozdział, zero poinformowania mnie o nim..! Mam cię udusić:D. Ale dobra, wybaczam. Proszę informuj mnie u mnie:). Teraz przechodząc do rozdziału. Bardzo mi się podoba, ta akcja ze śpiączka... Ten Louis. Na początku koleś jest spoko, a teraz dowiaduje się, że pozwolił im wsiąść do samochodu z obcymi chłopakami? Chyba, że nie wiedział, że poprosiły jakiś chłopaków. Pewnie się pokłócili czy coś, ale no helloł? Teraz pewnie ma wyrzuty sumienia, że gdyby nie on to nic by się nie stało;. Mogę ci coś doradzić? Dawaj więcej opisów. Jak wyglądał lekarz np. Jakie gesty wykonywał chłopak w trakcie mówienia z nią, jak ona przypominała sobie to wszystko. Jakieś obrazy w głowie czy coś:). Byłoby lepiej mi to sobie wyobrazić.:) Ale tak to bardzo mi się podobało. Nie mogę się doczekać aż Lou jej się wytłumaczy, a ona spotka tego " Tajemniczego kolesia".:) Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńAha, zapraszam do mnie na nowy rozdział (12). Liczę na szczerą opinię.:)
http://someone-between-us.blogspot.com
Przepraszam,że nie poinformowałam. Kompletnie zapomniałam :| Już się to nie powtórzy :D Właśnie z Louisem wiąże się pewna tajemnica.
UsuńPostaram się dodawac więcej opisów. Tylko czasami jak się za dużo nawali, to opowiadanie przynudza, wiem z własnej autopsji.
Rozdział pierwszy świetny Ci powiem szczerze ; *
OdpowiedzUsuńhttp://believeinlies.blogspot.com/
Wpadnij i dodaj do obserwowanych , zależy mi na tym *.*
(spam)
OdpowiedzUsuńZ góry przepraszam za spam.
Zapraszam na nowo powstałego bloga o Demi Lovato i Justinie Bieber. Blog opowiada historię dziewczyny, która chce zostać sławną piosenkarką oraz o gwiazdorze, który może jej w tym pomóc. Jak się spotkają ? Co się wydarzy ? Jaka jest dokładnie fabuła bloga ?
Zapraszam, do czytania i komentowania.
http://heart-cant-fool.blogspot.com/
Jeśli postanowisz być stałym czytelnikiem bloga to będzie mi bardzo miło ;) Pozdrawiam Shadow :D
Motyw opowiadania mi się podoba jednak wygląda to troche sztucznie...
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie to ciężki orzech do zgryzienie bo w sumie jest wszystko ok ale jednak nie podoba mi się to w cale.
Tak myślę i dochodzę do wniosku, że
Osoba po śpiące powinna się wahać a twoja bohaterka jest wyjątkowo pewna wszystkiego o czym mówi. Prostolinijna.
Tak jak by ci się wyjątkowo spieszyło z wyjawieniem czytelnikowi wszystkich sekretów kryjących się w fabule.
hmm...
"Wrócił lekarz. Który wyjaśnił im, że" Jak dla mnie mogłaś się tu wysilić na wypowiedz lekarza a nie jej opis.
"jesteśmy wspaniałą rodziną."- to sobie można było odpuścić albo inaczej to ując bo to jest sztuczne.
Po za tym wiele rzeczy tego typu by się znalazło...
Trochę dziwnie ułożone zdania niepoprawny dobór słów...
i sporo błędów stylistycznych.
Dopracuj to jeszcze trochę, bo masz spory potencjał.