czwartek, 20 grudnia 2012

Rozdział 2. ,,Inna osoba''

Dojechaliśmy na miejsce, do Kalifornii. Wyszłam z samochodu, po czym stanęłam przed dwupiętrowym domem.  Poczułam się jak zahipnotyzowana,spoglądając na biały budynek, z ogromnymi oknami w których odbijały się promienie słońca.Drzwi wyrzeźbione z jasnego drewna harmonijnie dopasowywały się do reszty. Dach pokryto grafitową dachówką, na której szczycie wystawał komin. Jednak najbardziej rzucał się w oczy ogród, porośnięty dojrzałą trawą. Na jego powierzchni umieszczono basen z drabinką, najwidoczniej nie był używany, ponieważ woda w nim zakwitła. Wpatrując się w obiekt, wspomnienia zaczęły wracać.Wspaniałe chwile spędzone z przyjaciółmi, niezapomniane imprezy, pierwsze miłości, kłótnie, i wiele innych. Teraz nie mają dla mnie takiego znaczenia jak wcześniej. Wszystko się zmieniło. Atmosfera, która wokół panuje jest przytłaczająca. Ulica szara, jakby pogrążona w smutku. Chociaż może tak na prawdę sama jestem temu winna... 
- Kochanie, chodź do środka. - powiedziała nagle mama, przez co wybudziła mnie z przemyśleń. Nie odpowiadając, podążyłam za nią do wnętrza domu. Rozejrzałam się po nim. Salon połączony z kuchnią, białe ściany, posadzka wyłożona ciemnym drewnem, i pokryta białym dywanem. Na środku pomieszczenia skórzana, brązowa kanapa przy ,której stał stolik do kawy. Naprzeciwko przymocowano telewizor do ściany.  Gdzieniegdzie ustawiono doniczki z kwiatami. Pozostałe meble kuchenne wpadały w odcień cappuccino. Po lewej stronie salonu znajdowały się kręcone schody. Użyłam ich, wchodząc na górę. Ujrzałam mały korytarzyk, a na jego końcu drewniane drzwi do mojego pokoju. Uchyliłam je, po czym przekroczyłam próg. Nic się nie zmieniło, ta sama podłoga co piętro niżej, fioletowo-czarne ściany, ogromne łóżko w bieli, z aksamitnym baldachimem i kolorowymi poduszkami. Na prawo biurko, wyrzeźbione z bladego dębu. Jego powierzchnię zajął czarny laptop, firmy Apple, oraz kilka przyborów. Zaraz obok znajdowało się wyjście na balkon, z którego można było dostrzec piaszczystą plażę, o której brzegi obijały się fale.Naprzeciwko mieściła się moja prywatna toaleta. W której ściany i podłoga zostały wyłożone kremowymi płytkami. Środek pomieszczenia zajmowała okrągła wanna, oświetlona kilkunastoma lampkami. Za nią mieściła się ubikacja, oraz obszerne lustro, przy którym umieszczono drewniany blat z zlewem. 
Gdy skończyłam przechadzkę po domu, zeszłam do kuchni, po czym usiadłam na stole, wymachując nogami. 
- Nie zmienialiśmy nic w twoim pokoju,ponieważ nie chcieliśmy abyś się rozczarowała po powrocie.- powiedziała żartobliwie mama. 
- Zastanawiam się gdzie jest moja drewniana szkatułka. Wiesz może o czym mówię? - spojrzałam na nią zaniepokojona, w obawie, że przedmiot "znikł". 
- Nie brałam twoich rzeczy. Poszukaj dobrze. Na pewno się znajdzie. - odpowiedziała mi.
Po tych słowach ruszyłam do pokoju. Zaczęłam zaglądać pod łóżko, wysuwać wszystkie szuflady, starałam się przeszukać każdy kąt. Niestety bez skutków. Zamyślona, udałam się na posłanie. 
Nagle do mych drzwi zapukał Louis, po czym wszedł. 
- Cześć Amy! - usiadł obok mnie.
- Hej. - westchnęłam.
- Coś się stało? - zapytał mnie zdziwiony, obejmując mnie.
- Nie...tylko...zapomniałam gdzie jest moja szkatułka, z kilkoma zdjęciami. 
- Zdjęciami? Przecież wyrzuciłaś je wcześniej. I zajęłaś puste miejsce czymś innym.
- Naprawdę? Co masz na myśli? - . szczerze, nie miałam pojęcia.
- Narkotyki, z ostatnich melanży. - spojrzał na mnie zdziwiony, że nic sobie nie przypominam. 
- Czy ja ćpałam? - zadałam dość głupie pytanie, na które teoretycznie znałam odpowiedź.Pewnie w nadziei, że zaprzeczy.
- Nie tylko ty. - roześmiał się, jakby w tym wszystkim było coś zabawnego. Po czym dodał - Nie należałaś do grzecznych dziewczynek... 
Nagle ogarnęły mną dziwne uczucia. Jakby osoba, którą byłam wcześniej już nie istniała. Zmieniłam się. Zrozumiałam,że sama sobie zapracowałam na wydarzenie z wakacji. Podkusiłam tych chłopaków. Musiałam wszystko przemyśleć.  
Po chwili rodzice krzyknęli, że wychodzą załatwić kilka spraw na mieści. Louis gdy to usłyszał, przybliżył się do mnie, i zaczął całować, wsuwając swą dłoń pod spód mojej koszulki. 
- Przestań! Co ty wyprawiasz?! - starałam się ręką odciągnąć go na bok jednak on był silniejszy. 
- Słonko, czy ty wiesz jak ja za tobą tęskniłem? Za naszymi wspólnymi przyjemnościami... - ściągnął moją bluzkę, po czym popchnął delikatnie na plecy, przytrzymując mnie swoim ciałem.
- Skończ! Proszę, zejdź ze mnie! Nie mam ochoty! - zaczęłam krzyczeć. Gdy ten był nade mną kopnęłam go w przyrodzenie. 
- Co za dziwka! - wkurzył się, chwycił dłonią za obolałe miejsce, dzięki czemu uwolniłam się z jego objęć. Szybko wstałam, biorąc koszulkę i wybiegłam na dwór. Rozpłakana, poszłam w stronę plaży. Gdy dotarłam na miejsce, przysiadłam przy brzegu oceanu. Krajobraz na który patrzyłam był jak idealnie wycięty kadr z filmu. Słońce otoczone lekkimi obłokami, i pomarańczowe niebo stwarzały romantyczny nastrój. Ukojona tymi zjawiskami, otarłam łzy. Tylko jedna myśl zawadzała w mym umyśle... jaką ja byłam dziewczyną. Możliwe, że Cortney by żyła, siedząc teraz ze mną i śmiejąc się wspólnie. 
Te wszystkie kwestie tak mną "zawładnęły", że nie zauważyłam wielkiej sceny stojącej jakiś kilometr za mną. Była ona niedokończona, jeszcze profesjonaliści przenosili przy pomocy maszyn, głośniki i dopracowywali resztę. Nie sądziłam, że odbędzie się koncert. 
Dalej wpatrując się przed siebie, ugniatałam w dłoni piasek. 
Nieoczekiwanie podszedł do mnie pewien chłopak. Posiadał on brązowe włosy, piwne oczy, dość dobrze zbudowany, z nieziemskim uśmiechem, którego "dopieszczały" perłowe zęby. Ubrany został w czarną bokserkę, odsłaniającą jego bicepsy, oraz luźne dżinsowe spodnie. 
Przysiadł obok, po czym odezwał się, mówiąc... 

--------------------------------------------------------------------------
Jak się podoba akcja? Mam nadzieję, że nie przynudzam :) 
                       PRZECZYTAŁEŚ=SKOMENTUJ



9 komentarzy:

  1. Nooo. I to już mi się podoba:D. Dziękuje za te opisy;). Wiedziałam, że ten Lou to jakiś kurde dziwny koleś. Możliwe, że po prostu powiedział jej, że była niegrzeczną dziewczynką, ćpała itp. tylko dlatego, że chciał ją przelecieć czy coś. Ten koleś to na pewno Justin! Jestem pewna, no ba. Piwne oczy0 chociaż Justin ma czekoladowe:D. Hmm.. Co powiedział, co? Dowiem się czytając następny tak wiem, alle ta niepewność mnie zżera. Dodawaj szybko nowy:) I wesołych swiąt:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczny.! ; )))))
    Oby takk dalej.

    Pozdrawiam, Alexx ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy ten koleś na końcu to Justin ? ;> To na pewno Justin, nie ? Nie mylę się ? ;>
    Piszesz wspaniale ! Już od pierwszego zdania Twój blog spodobał mi się niemiłosiernie ;)
    Piszesz ciekawie, lekko, przyjemnie i nie wiem jak jeszcze :D Po prostu cudownie ;)
    Do tego dodam jeszcze wspaniałą akcje, które rozwija się już :)Jestem w niebie <33 Cudo ;*
    Czekam na ciąg dalszy i ciekawi mnie czy Lou powiedział jej, że była niegrzeczną dziewczynką dlatego,aby się z nią przespać, czy naprawdę ..? No i ciekawi mnie jak to sie wszystko dalej potoczy ;)
    Weny Ci życzę kochana ;*

    milosc-niejedno-ma-imie.blogspot.com <-- Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz, postawił mnie na duchu, i dodał chęci do dalszego pisania :)

      Usuń
  4. Przepraszam za spam.
    "-Masz może jeszcze jednego - Skierowałam swój wzrok na mężczyznę trzymającego w ustach papierosa. Zaciągał się."
    Serdecznie zapraszam na już czwarty rozdział z perspektywy Megan, na blogu -> http://everythingyoueverchange.blogspot.com/ Mam na dzieję, że wyrazisz swoją opinię w komentarzu oraz jak Ci się spodoba to zaobserwujesz -Vicky <3

    OdpowiedzUsuń
  5. OSZ TYYY... Zazdroszczę!
    Talentu! :P
    NIESAMOWICIE piszesz!
    Naprawdę!
    Aż zwaliło mnie z nóg!
    Awww, nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów!
    Dodawaj szybciutko! Proooszę!
    Ściskam mocno i pozdrawiam cieplutko, bo zimnooo! <3
    Dzalszej weny, kochana, i oczywiście Wesołych Świąt! :*
    marrymeharrystyles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. z góry przepraszam, że dopiero teraz zdołałam przeczytać kolejną część Twjego opowiadania, ale naprawdę te święta zabrały mi sporo czasu.
    co do rozdziału to naprawdę świetny Ci wyszedł. wszystkie te opisy, powodują, że tak prosto idzie sobie wszystko wyobrazić, że aż z radością się czyta. nie wiem co mogę jeszcze napisać, może po prostu, że coraz bardziej podoba mi się to wszystko ;D nie rozpisuję się już więcej i zabieram się za czytanie 3 rozdziału ^^

    OdpowiedzUsuń